poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 11 - Zawiodłam się.

Słyszałam od Gaary-sensei'a, że Naruto wyruszył na trzy letni trening. Zdziwiło mnie to, a jak. Z resztą niedługo ma się odbyc test na Chuunin'a. Zdaję sobie sprawę z tego, że ja jestem jeszcze na to za słaba, ale podobno ci z Konohy biorą w nim udział. Odbędzie się on tutaj w Sunie, a Temari będzie organizowac finałowe pojedynki.
Szłam właśnie jedną z głównych ulic wioski, trzymając Keitę za rękę. Był dzisiaj tak wielki tłum. A tłum był dlatego, że już za miesiąc wybieramy Godaime Kazekage. Wszyscy szykują sie na paradę, kupują cichu lub robią dekorację. Ja tam tylko wyszłam na miasto coś zjeśc,  ponieważ Riko i Ako były w pracy i zostawiły nam do podgrzania truciznę, to znaczy spaghetti. Natomiast Keitę musiałam odprowadzic do Akademii. Poza tym także chciałam porozglądac się za nową yukatą. W końcu tamta jest o dużo za mała, a muszę miec co założyc na tą paradę.
Zostawiłam Keitę pod Akademią i poszłam w długą, szukac ładnych ciuchów.
Gdy wróciłam do domu, była godzina szesnasta. Najadłam się, a nawet znalazłam sobie piękną śnieżno-białą yukatę w różowe lilie wodne. Gdy tylko ją zobaczyłam wiedziałam, że to jest własnie to. Cudeńko ! A nawet nie była taka droga !
Mam nadzieję, że spodobam się ..... mojemu psu. Chwila, przecież ja nawet nie mam psa !
Eh... muszę to w końcu przyznac... no i co z tego, że Gaara-sensei... mi... i ten... eee...
Beznadzieja ! Nie umiem nawet o tym logicznie pomyslec !
Minęły cztery miesiące, odkąd jestem podopieczną Gaary. I im dłużej z nim przebywam, tym bardziej mnie oczarowuje ...
Przebrałam się w luźne ciuchy, wygodne buty i wyszłam na pole treningowe nr. 5, by potrenowac kontrolę chakry. Trzy dni temu Gaara-sensei pokazał mi, jak wspina się po drzewie bez pomocy rąk. A moja pierwsza próba wyglądała tak, że po czterech krokach spadłam (i to w dodatku na głowę !), po czym straciłam przytomnośc na kilka minut. Ale pomimo wszystko mina, którą wtedy miał Gaara-sensei była przezabawna. Tamtego dnia nie wróciłam do domu na noc, tylko trenowałam. A przewrażliwione Riko i Ako obleciały pół wioski (jak nie więcej) w poszukiwaniu mnie. Nie mogąc mnie znaleźc, ostatecznie skierowały się po pomoc do Gaary-sensei'a. Znaleźli mnie na polu treningowym gdzie smacznie sobie spałam oparta o drzewo o piątej nad ranem. Oczywiście krzyki bliźniaczek od razu mnie zbudziły, a miałam taki fajny sen o ... no nie ważne. Podbiegły do mnie i przytuliły mnie płacząc i coś tam mówiąc, ale nie zwracałam na nie uwagi. Patrzyłam na Gaarę-sensei'a, który patrzył mi głęboko w oczy tym zmartwionym spojrzeniem.
Tak na marginesie, mimikę twarzy ma on do bani, a jakiekolwiek uczucia potrafię odnaleźc tylko w jego oczach.
Gdy dotarłam na pole zauważyłam, że ktoś już na nim jest. Schowałam się za krzakami i zaczęłam przyglądac się tej osobie. A tą osobą był nikt inny jak Gaara-sensei. Siedział z zamkniętymi oczami, tylko w spodniach (a to znaczy, że bez koszulki !) pod strumieniem małego wodospadu, który występuje tylko na tym polu treningowym. Dlatego tak bardzo lubię tu przychodzic, ponieważ gdy kończę trening i jestem spocona, mogę się tu wykąpac, a dużym plusem jest to, że w około są same skały i krzaki, więc raczej nikt mnie nie zauważy. Poza tym tutaj w Sunie są tylko dwa wodospady. Nic dziwnego w końcu to pustynia. Jednym z nich jest ten mały tutaj, a drugi większy wpływa do "jeziora". Jakieś kilka lat temu był to fenomen i zrobili z tego kąpielisko. I od tamtego czasu roi się tam od lasek w bikini i facetów, którzy lubią oglądac laski w bikini ... masakra.
Zaczęlo mnie mrowic w kolanie więc wyprostowałam je, przez co niechcący nadepnęłam na jakąs gałązkę. A mój pech jest taki, że Gaara-sensei to usłyszał, otworzył oczy i wbił wzrok w miejsce, w którym się ukrywałam... choc raczej mnie nie widział przez te wszystkie zarośla. Zerwałam się i zaczęłam biec w stronę wyjścia. Wszystkie pola treningowe to duże tereny ogrodzone, na które wstęp mają tylko shinobi.
Usłyszałam tylko plusk i szelest liści za sobą. Widac Gaara-sensei ruszył w pogoń za intruzem. Wydawało mi się, że przy nim stąpałam jak słoń, ponieważ wchodziłam na każdy ususzony liśc czy gałązkę, a na dodatek potykałam się o wszystkie wystające korzenie czy inne dziadostwa.
Na moje szczęście byłam już blisko wyjścia, zostało mi tylko zbiec z tej stromej górki i już bym była przy drzwiach wyjścia, ale... no właśnie, ale na moje nieszczęście, Gaara-sensei dogonił mnie i złapał za ramię, a ja przerażona potknęłam się o kolejny korzeń (nie śmieszne -.-) i pociągnęłam go za sobą. Sturlikaliśmy się z samego czubka na sam dół. Wylądowaliśmy w dośc dziwnej pozycji, ponieważ on jakimś cudem znalazł się na mnie. Oparł się na rękach i spojrzał mi w oczy, a ja zauważyłam, że nadal był bez koszulki. SPALIŁAM BURAKA, aż mi sie mózg zlasował.
On też się mocno zarumienił, podniósł swoją rękę i dotknął nią mojego policzka. Raczej mi się wydawało, ale chyba zastanawiał się co dalej zrobic. Po jakichś dziesięciu sekundach zbliżył swoją twarz do mojej. Nasze usta dzieliło kilka milimetrów, więc zamknęłam oczy, a żołądek podskoczył mi do gardła.
Ale on nagle odskoczył ode mnie jak oparzony i usiadł obok próbując ukryc swoje rumieńce. A ja oparłam się na łokciach i spojrzałam na niego.
Chyba nie muszę mówic jak bardzo się zawiodłam ...

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Rozdział 10 - Ciekawe czy leki na uspokojenie działają na demony. I JASNE ZOSTAWCIE ALKOHOL IDIOTCE !

Wróciliśmy do wioski pod wieczór. Gaara-sensei poszedł zdać raport z misji, a ja skierowałam się w stronę domu.
Weszłam do mieszkania, ściągnęłam buty i rzuciłam je byle gdzie. Zaczęłam iść w stronę pokoju, byleby dotrzeć do wyra. Po drodze przechodziłam koło kuchni, w której przebywały Riko i Ako z uśmiechem szykując nową truciznę, to znaczy kolacje. Keita siedział przy stole i machał nogami, a gdy tylko spostrzegł moją osobę spełzł z krzesła, wywalając je przy okazji i podbiegł do mnie z próbą wskoczenia mi na barana.
Szczerze przyznam, że marnie mu to wyszło, ponieważ gdy tylko wyskoczył, ja przesunęłam się trochę w prawo dzięki czemu ten z hukiem wpadł w szafę rozpłaszczając się na niej jak omlet. Znowu... czemu musi to robić po moim każdym powrocie do domu ?
- Witaj Matsuri ! - krzyknęła Ako. - Jak było na wycieczce ? 
- To była misja ! - odkrzyknęłam zdenerwowana. Kiedy one w końcu przestaną traktować mnie jak dziecko ? 
- Tak, tak. I jak było ? - tym razem pytanie zadała Riko. One są trochę stuknięte. Cały czas uzupełniają sobie na wzajem wypowiedzi. A może to dlatego, że są bliźniczkami ? 
- Jak widzisz żyje. - westchnęłam. Naprawdę chciałam się już położyć spać. - Poznałam dużo nowych przyjaciół w Liściu i przy okazji nabawiłam się mocnego kaca, który po dwóch dniach drogi jeszcze mi nie przeszedł.
Ciekawe jak zareagują na słowo "kac" ? 
- To wspaniale, jesteś głodna ? - zapytała Ako jakby zupełnie mając w czterech literach to co właśnie powiedziałam.
- Nie chcę się otruć. - szepnęłam do siebie, ale głośniej odkrzyknęłam. - Nie jestem głodna, dziękuje ! Idę spać !
Weszłam po schodach na górę i skręciłam w prawo do mojego pokoju. Drzwi za sobą zamknęłam na zasuwkę słysząc biegnącego po schodach ( z pewnością ) do mojego pokoju Keitę.
Ten ponownie rozpłaszczył się tylko, że tym razem na moich drzwiach, z nadzieją, iż wpuszczę go do środka i opowiem jak poszła moja pierwsza misja.
- Idź sobie ! Jestem zmęczona ! - powiedziałam do drzwi mając szczerą nadzieję, że ich lokator pójdzie sobie daleko stąd.
Oczywiście od razu zaczęły się jęki, zawodzenia i prośby, a nawet przekupstwa ciasteczkami. Eh, ten dzieciak nigdy się nie nauczy...
Jak zwykle zignorowałam go i w ciuchach grzmotnęłam się do łóżka. Było około godziny osiemnastej, a ja już spałam jak zabita. Zdążyłam usłyszeć tylko krzyki bliźniaczek, że wychodzą na całą noc gdzieś z Keitą i zostawiają dom pod moją opieką. I dobrze ! Będę mieć przynajmniej spokój...
Sen miałam nadzwyczajny. Moment, raczej nie mogłam nazwać tego snem. Chyba podświadomie wniknęłam do "snu" Gaary-sensei'a.
Znów znalazłam się w tym dziwnym, mokrym i śmierdzącym pomieszczeniu. Przeszłam parę kroków i ponownie znalazłam się przed wielką klatką przed, którą siedział Gaara-sensei.
- Gaara nie wytrzymam zaraz. - żyłka na czole Shukaku zaczęła ostrzegawczo pulsować.
- Czego chcesz ? Zajęty jestem. - odwarknął mu czerwonowłosy.
- Znowu. - Ichibi tylko szepnął. Jego opanowanie zaczęło się po woli ulatniać.
- Co znowu ? - zapytał poddenerwowany Sensei.
- Ta dziewczyna znowu to jest. - tym razem demon zaczął się wydzierać. Normalnie, aż podłoga się zatrzęsła ! Moje uszy...... ! Ciekawe czy leki na uspokojenie działają na demony ?
Gaara-sensei tylko odwrócił się przodem do mnie i westchnął. - Matsuri...
- T-to nie tak ! - próbowałam się jakoś wytłumaczyć. - Położyłam się spać, zasnęłam i znalazłam się tutaj !
- Rozumiem.. - jego twarz znów przybrała maskę spokoju. Pewnie zaczął planować mój nowy trening, bym mogła poskromić moje umiejętności telepatii... czy coś. Jak zwał tak zwał. Aż, zaczęłam się bać ...
- Akurat dobrze się składa. Gaara wynocha. Chce pogadać z dziewczyną sam na sam. - odezwał się Shukaku, a ja przełknęłam gule, która utknęła mi w gardle.
- Odmawiam. - ten powiedział tylko i nadal siedział nie wzruszony. 
Ja bym się bała pyskować demonowi... ale każdy może lubić inne rzeczy, prawda ? Są gusta i guściki...
- Won stąd ! - ryknął demon. Z wody, która była w około, pod wpływem jego ryku, zaczęły tworzyć się fale.
- Matsuri, Temari mnie woła, zaczekaj tutaj. - czerwonowłosy tylko powiedział i zniknął.
Hę .... Hę ?! Przełknęłam ślinę i odwróciłam się przodem do demona.
- Tak Shukaku-dono ? - zapytałam w duchu modląc się o wyjście z tej konfrontacji z najmniejszym uszczerbkiem na zdrowiu.
- Masz się tu więcej nie pojawiać. Przez ciebie pieczęć robi się coraz mocniejsza, ponieważ Gaara cały czas czeka, aż się tutaj pojawisz. Jesteś tutaj pierwszym człowiekiem, oprócz niego. Jesteś inna niż wszyscy, zaakceptowałaś go pomimo iż ma w sobie zapieczętowanego demona. Gaara nigdy by nie pomyślał, że ktoś z wyjątkiem niego mógłby się tutaj dostać i ja również tak myślałem. Masz pojęcie, że to jest środek jego duszy ? Jesteś największą kaleką na ziemi, przynajmniej takie jest moje zdanie, próbowałem mu to wmówić, ale on myśli, że jesteś inna niż wszyscy... intrygująca, jakoś tak to chyba ujął, a na dodatek masz tajemnicze zdolności nie wiadomo skąd, dlatego go to tak interesuje. - powiedział.
Zarumieniłam się. Gaara-sensei czeka, aż się pojawię ? Mózg zaczął mi się chyba trochę lasować i zrobiło mi się gorąco. Znajdywałam się właśnie w środku jego duszy... brzmiało to... nieprawdopodobnie i pewnie było to prawdą... eh. Ja największą kaleką ?! No, może to i prawda, ale nie musi mi przecież wypominać tego demon...! Poza tym...nie wiedziałam, że Gaara-sensei tak o mnie myśli... zrobiłam się czerwona jak burak, aż mnie policzki piekły ! Nie miałam już czym oddychać. Było mi za gorąco !
- A-ale...
- Won ! - ryknął, a ja ze strachu obudziłam się spocona we własnym łóżku.
Szybko oddychałam. Wdech, wydech, wdech, wydech, wdech, wdech.... wdech. Zaraz się zapowietrzę !
Postanowiłam pójść na dół i się napić.
Ciekawe czy jak demon ryczy to na przykład Gaarze-sensei'owi burczy w brzuchu... ? Hahahaha, to nie możliwe.
Weszłam do kuchni. Spojrzałam na zegarek, a on wskazywał czwartą nad ranem. Na zewnątrz już zaczynało świtać dlatego nie musiałam zapalać lampek. Na stole stały dwie butelki.... sake.
SZLAG BY WAS WSZYSTKICH TRAFIŁ !
Postanowiłam przeszukać szafki. Znalazłam stary makaron, pieprz, serdelki i tonę piasku jadalnego...zero wody. Okej, zrobię wyjątek i napiję się wody z kranu.
Odkręciłam kurek, a tu .... susza...
NIEMOŻLIWE !
Pobiegłam do łazienki i odkręciłam kurek w wannie. Tu tak samo....
A mnie tak bardzo chciało się pić...
Podeszłam do stołu. Piękne dwie butelki chłodnego napoju...
Wszystkie sklepy o tej godzinie były zamknięte, poza tym nie miałam kluczy do domu, więc i tak nie mogłam nigdzie wyjść...
Wzięłam sake do ręki, odkorkowałam je i zaczęłam pić. Wypiłam całą butelkę.
Odsunęłam ją od twarzy i wrzuciłam do kosza na śmieci, który aktualnie znajdował się na całej powierzchni kuchni.... to chyba przez te moje poszukiwania...
Odkorkowałam drugą i zaczęłam pić. Wypiłam połowę i odłożyłam ją z powrotem na stół.
Moje pragnienie zostało zaspokojone, lecz nim spostrzegłam byłam nieźle wstawiona.
Zrobiło mi się gorąco w brzuchu i w krtani. Postanowiłam położyć się dalej spać. Zaczęłam wlec się po schodach. Raz z nich zleciałam turlikając się oraz wybiłam niechcący dziurę pięścią w ścianie i nogą w siódmym stopniu. W KOŃCU DOTARŁAM NA GÓRĘ !
I w tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi....
KURRRR....
Spojrzałam na zegarek, który stał na komodzie. W pół do siódmej...jak ten czas szybko zleciał...Poza tym,  kto wstaje o tak bladym świcie ? 
Zaczęłam schodzić na dół, oczywiście nie byłabym sobą gdybym w połowie drogi nie potknęłam się o własną stopę i zleciałam na sam dół.
Aua !
Osoba stojąca za drzwiami zaniepokoiła sie słysząc hałasy i zapukała ponownie. LUDZIE CIERPLIWOŚCI !
Podniosłam się po woli otrzepując ciuchy i powiedziałam. - Już, już...
Eh...
Otworzyłam drzwi, a przede mną stał zdziwiony Gaara-sensei, który trzymał rękę w górze, mając zamiar ponownie zapukać...
Nagle przypomniały mi się słowa Shukaku..."on myśli, że jesteś inna niż wszyscy"...
Zrobiłam się czerwona jak pomidor. Zaczęło brakować mi powietrza. Nagle zachwiałam się i oparłam o drzwi. No tak... jestem po prawie dwóch sake...
Gaara z ciekawości przybliżył swoją twarz do mojej, a ja ze zdenerwowania zachłysnęłam się powietrzem i zaczęłam kaszleć.
- Piłaś coś ? - zapytał, z pewnością czując jak śmierdzi mi z ust alkoholem.
- Nie, coś ty, hihi, hoho, hvhv, huhu, hehe, haaa... - zdecydowanie sztuczny śmiech mi nie wychodził. Gaara-sensei podniósł do góry jedną brew, zdziwiony. Nagle wskazałam palcem na niebo za jego plecami i powiedziałam. - O ! Tęcza, jak fajnie !
Ten zamknął tylko oczy ze znużeniem i powiedział. - Matsuri... na pustyni nie ma tęczy.
Stanęłam jak wryta... o ... SZ-SZLAG ...!

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Rozdział 9 - Imprezka i Powrót do domu.

Poznałam wszystkich przyjaciół Gaary-sensei'a. Mimo iż ; nie zapamiętałam tych wszystkich nowych imion, sake huczało mi w głowie, a oni wszyscy okazali się kompletnymi idiotami... jakby nie patrzeć dobrze się bawiłam.
Aktualnie wszyscy siedzieliśmy i się bawiliśmy, niektórzy tańczyli... była muzyka, żarcie, alkohol i dziewczyny... raj dla facetów. Szkoda, że byłam jedyną osobą o zdrowym umyśle w tym pokoju....
Ten zielony dziwak z grubymi brwiami próbował złapać latającą muchę pałeczkami od sushi i tym sposobem biegał po kanapach meblach i ogólnie wszystkich rzeczach w tym pomieszczeniu.... raz nawet wdepnął stopą w twarz tego śpiącego na ziemi grubaska.
Ten brązowowłosy chłopak zamienił się miejscami ze swoim psem, i łaził na czworaka, szczekając i udając, że obsikuje meble. Za to pies przy pomocy juujin bushin zamienił się we właściciela, rozsiadł na kanapie i opijał się sake. Kurde fu, aż mu po twarzy ciekło.
Ten dziwak w okularach pozlepiał w kulki swoje owady i żonglował nimi.
Białookie rodzeństwo i brązowowłosa dziewczyna z dwoma kokami tulili właśnie kibel.... eh, naprawdę.. nie powinni, aż tyle pić.
Słodko śpiący Shikamaru (zapamiętałam jego imię ponieważ Gaara-sensei wyjaśnił mi, iż ciągnie ich do siebie z jego siostrą ) wydawał właśnie przez sen dziwne odgłosy, zupełnie jakby połknął traktor.... albo dwa.
A Naruto, blondwłosa i różowowłosa tańczyli właśnie jakiś dziwny taniec w parach. Wszystko byłoby w porządku gdyby nie tańczyli wolnego do szybkiej muzyki, gdyby zamiast spać sobie na ramionach nawzajem naprawdę by tańczyli i gdyby było więcej miejsca w tym małym mieszkanku..... ah, no tak ! I gdyby nie tańczyli w trójkę tańca, który powinno się tańczyć w parze !
Spojrzałam na Gaarę-sensei'a. Miał zamknięte oczy więc chyba spał. Muzyka grała na głośno, że wprawiała w ruch większość mebli w tym także kanapę, na której siedzieliśmy. Podziwiam niektórych, że mogli zasnąć w tak ..... posranych warunkach.
Ktoś włożył popcorn do mikrofali, wszystko byłoby okej, gdyby nie to, że ta osoba o nim zapomniała, a popcorn wybuchł rozwalając się wszędzie i uszkadzając mikrofalę. Naruto naprawdę będzie miał rano problem i śmietnik. Współczuję mu trochę.
A, no i podziwiam stalową wolę jego sąsiadów. Odpowiedź jest prosta :
a) Są głusi.
b) Nie ma ich.
c) Już zdążyli się przyzwyczaić do ciągłego hałasu.
Obstawiam to trzecie, ale bez przesady, tak głośną muzykę słychać pewnie na drugim końcu wioski ! Dziwię się, że jeszcze nie przyjechały do nas żadne straże, czy coś w ten deseń.
Nudziło mi się więc postanowiłam wejść do umysłu Gaary-sensei'a i spojrzeć o czym może śnić.
Ponownie znalazłam się w zimnym i mokrym korytarzu. Przeszły mnie ciarki ponieważ tym razem wiedziałam co czeka mnie na jego końcu. Nie miałam co zrobić więc poszłam tam. Pomieszczenie, w którym znajdywała się klatka było bardziej oświetlone niż wcześniej, podejrzewam, że to przez to sake.
Stanęłam jak wryta. tym razem mogłam dokładnie zobaczyć co chowa się za stalowymi prętami. 
Był to wielki piaskowy szop. Może to dziwnie zabrzmi, ale to był naprawdę szop ! I naprawdę był z piasku ! I był większy niż budynek Kazekage !
- Gaara, czemu przebywasz w pobliżu jinchuuriki dziewięcioogoniastego ? - zapytał demon. Dopiero teraz dostrzegłam, że przed klatką w nonszalanckiej pozie stał Gaara-sensei. W tej nonszalanckiej pozie to podejrzewam, że przez sake.
Poprawił swoje rozczochrane czerwone włosy i odpowiedział. - Shukaku, Naruto to mój przyjaciel.
Naruto też jest jinchuuriki ?! I to dziewięcioogoniastego ?! Teraz już wiem czemu się z Gaarą-sensei'em zaprzyjaźnili...
- Przecież wiesz jak nie znoszę tego złośliwego lisa ! - krzyknął w odpowiedzi pan Paskuda... to znaczy Piasek. Pan Piasek. W skrócie PP, he.
- Wiem, mówisz to za każdym razem gdy jesteśmy w jego pobliżu, ale tak szczerze nie obchodzi mnie to. - Gaara-sensei zlekceważył krzyki demona i rozsiadł się po turecku na ziemi opierając ręce na kolanach.
- Zaśniesz, a cię pożrę, głupi człowieku. - warknął Shukaku.
- Tak, tak to też już słyszałem. Dlatego jak widzisz, nie śpię. W nocy przebywam tutaj, moje ciało odpoczywa, a umysł pracuje. Genialne, nie ? 
To sake chyba naprawdę uderzyło mu do głowy. Jeszcze nigdy nie widziałam tak wyluzowanego Gaary'sensei'a. To był naprawdę miły widok. W pewnym sensie mi się spodobał.
- Gaara, dziewczyna. - powiedział demon przewiercając mnie swoim spojrzeniem. No tak, miał prawo mnie zauważyć ponieważ stałam na środku wielkiego wejścia do pomieszczenia z jego klatką. Gaara-sensei siedział odwrócony do mnie tyłem, więc pewnie dlatego jeszcze mnie nie zauważył.
Się wplątałam.
- Ah, tak. Na zewnątrz jest dużo dziewczyn. Hinata i Tenten wprawdzie już są umysłem poza tą galaktyką, ale Ino, Matsuri i Sakura powinny się jeszcze trzymać. Ty nawet nie wiesz jaką Matsuri ma dobrą głowę. Wypiła tyle samo ile my, faceci. Bo dziewczyny skończyły po sześciu kieliszkach. Ale ci niespodzianka, Neji tam umiera, Shikamaru i Chouji śpią. Kiba, Shino i Lee są w innej rzeczywistości, a Naruto tańczy śpiąc. A Matsuri się tylko kilka razy zachwiała !
Ale się rozgadał, aż dziwnie było słuchać, tak długiej wypowiedzi z jego ust. Zarumieniłam się. Pochwalił mnie w tak bezsensownej rzeczy. Sake chyba naprawdę uszkodziło mu mózg.
- Nie obchodzą mnie, te osoby, nie znam ich i nie chce poznać, a jak poznam to je pozabijam ! Nie chodzi mi o jakąkolwiek dziewczynę, tylko o tą, która stoi za tobą. Jest tu już drugi raz ! Jak ona to robi ?! - Ichibi zaczął się drzeć. Aż zaszumiało mi w uszach.
- Ah, chodzi ci o Matsuri. No, może jest kiepska z chakrą i bronią, ale to się da wyćwiczyć. Najważniejszy jest talent, który ona posiada. Wiesz, czyta w myślach i te sprawy. Skoro może czytać w myślach to bez większych trudów powinna się tu dostać.... Czekaj co ? Jaki drugi raz ? - urwał i się zdziwił.
- Za tobą frajerze. - Shukaku plasnął się ręką w czoło. Byłby to naprawdę zabawny widok gdyby nie to, że on sam jest taki przerażający.
Gaara-sensei zaczął się powoli odwracać. W końcu spojrzał mi w oczy.
- Ja... - urwałam, nie wiedziałam co powiedzieć.
- Rozumiem. - powiedział tylko i się zamyślił.
- Gaara-sensei, jak Sensei chce to mogę tu zostać z Sensei'em na resztę nocy. W końcu nie może Sensei spać, i nie ma co tu robić samemu...
- Ekhm... - odchrząknął demon.
- Shukaku-dono wybaczy, ale nie jest Senpai zbyt towarzyski co więcej Senpai jest przerażający. - odpowiedziałam szybko w obronie.
- Co racja to racja. - westchnął tylko w odpowiedzi.
- Gdyby Senpai nie groził każdemu wokoło, że go pozabija, uważam, że ludzie z chęcią spędzali by z Senpai'em czas. - powiedziałam i pokłoniłam się. BYLE GO NIE WKURZYĆ BO JESZCZE ZROBI MI KRZYWDĘ !
- Zamilcz. - powiedział tylko. Przełknęłam głośno ślinę i nic już nie powiedziałam.
- Matsuri, nie prześpisz całej nocy jeśli tu zostaniesz, a po sake trudno będzie ci się zebrać na jutrzejszą drogę powrotną. - teraz to Gaara-sensei się odezwał.
- Nie ma problemu, dam radę ! - uśmiechnęłam się przyjaźnie.
-No dobrze, jak chcesz możesz zostać. - powiedział Gaara-sensei, uśmiechnął się i z powrotem usiadł po turecku.
Nie miałam innego wyjścia i usiadłam obok niego.
- Phi. - usłyszeliśmy tylko dźwięk, który wydał z siebie demon.
Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Mieliśmy masę tematów, pytań i odpowiedzi. Rozmawialiśmy dopóki oboje nie usłyszeliśmy głosu Shikamaru. - Hej Gaara, ej Matsuri, budźcie się. Już ranek.
Obraz pomieszczenia z klatką zniknął mi z przed oczu. Po chwili otworzyłam oczy w tym realnym świecie i spojrzałam na stojącego Gaarę-sensei'a. 
- Zbieraj się, za chwilę wyruszamy. - powiedział tylko i poszedł się pakować.
Mina Naruto tuż po przebudzeniu była bezcenna. Po prostu wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, nawet Gaara-sensei ! W każdym razie blondyn załamał się, że będzie musiał tyle sprzątać i naprawiać. Wszyscy zaoferowali się do pomocy z wyjątkiem nas. Naprawdę musieliśmy już wyruszać.
W każdym razie ogarnęliśmy się w dziesięć minut i już pod bramą wioski żegnaliśmy się z wszystkimi naszymi przyjaciółmi. Tak, chyba mogłam ich nazwać przyjaciółmi. Mimo wszystko wszyscy byli wspaniali.
Ruszyliśmy w drogę a ja zaczęłam wspominać wszystkie miłe, śmieszne i dziwne chwile z zeszłej nocy.
Chrzęściło mi w głowie, to przez to sake. I byłam bardzo zmęczona, tylko, że psychicznie... w końcu "nie spałam" całą noc, ale moje ciało było w miarę wypoczęte. Zupełnie jakbym je opuściła na noc.
Wracaliśmy już do domu.... eh, będę za nimi naprawdę tęsknić. Mimo, iż dopiero co ich poznałam, naprawdę się do nich przywiązałam. Po prostu tak działają na człowieka i koniec kropka. Jak papierosy, wpadasz, a nałóg i nie możesz rzucić.
Już nie mogłam się doczekać gdy opowiem o wszystkim Riko, Ako i Keit'cie.
 ALE MIMO WSZYSTKO NA PEWNO JUŻ NIGDY W ŻYCIU NIE TKNĘ SAKE !
.... no nigdy w życiu, aż do następnego spotkania z przyjaciółmi z Konohy ! 
DAISUKI DA TA, MINNA !

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Rozdział 8 - Długa noc.

Misja wyszła nam w miarę gładko, jakby nie patrząc na to, że sześć razy wpadłam do głębokich dziur i Gaara-sensei musiał mnie wyciągać swoim piaskiem, trzy razy spadłam z drzewa, dwa razy oddaliłam się od grupy i się zgubiłam, a na dodatek skręciłam kostkę więc Gaara-sama niósł mnie na barana. Porażka ! Dałam ciała.
Szybko odstawiliśmy tego od kwiatków na miejsce i od tej chwili mieliśmy wolny czas. Jutro rano wyruszamy, a ja muszę kupić jeszcze pamiątki z Konohy ! Jakby na to nie patrzeć nigdy nie byłam poza Suną. Chciałam kupić także pamiątki z Kiri, ale nie ! Przez tego starego chwasta nie miałam na to szans, ponieważ cały czas ględził o tym jak mu się to śpieszy i że nie ma na nic czasu. Stary pierdziel.
- Chodź, pójdziemy spytać Naruto czy nas przenocuje. - zaproponował Gaara-sensei. Czy ja wiem czy to była propozycja ? Raczej rozkaz, ale nie wnikajmy w szczegóły. Nie czekając na moją odpowiedź ruszył w.... tak szczerze nie znanym mi kierunku, więc nie miałam nic innego do roboty niż pójść za nim.
Ciekawe jaki ten Naruto jest ? Jeśli jest tak samo cichy jak Gaara-sensei to chyba oszaleje. Wybaczcie ale lubię być w środowisku gdzie się dużo dzieje, taki tam fetysz po mieszkaniu z Riko, Ako i Keitą.
W każdym razie zaczęłam się denerwować. Nie znałam jeszcze żadnego przyjaciela Gaary-sensei'a ! Co ja gadam ?! Ja nie znałam nawet jego rodzeństwa ! Jak im tam było Kotaro i Tari ? Nie, nie nie to byli Kampachi i Tanami ! Eh, jak zwał tak zwał. Szczerze, nie pamiętam.
W końcu zaszliśmy do drzwi dziwnie wyglądającego mieszkania. Nie zostało nic innego niż zapukać, więc zrobiliśmy to i ... cisza. Dobra, zapukaliśmy jeszcze raz i ... nadal cisza. Teraz to się wkurzyłam. Złożyłam rękę w pięść i przywaliłam nią z całej siły w drzwi tak, że została w nich spora dziura. Gaara-sensei spojrzał na mnie zaskoczony. Zajrzeliśmy do środka przez dziurę lecz było za ciemno by coś zobaczyć. Nagle usłyszeliśmy hałas zza drzwi. Coś się przewróciło, coś zaszurało, zakwiczało, poszurało i zagdakało. Dziwne. Drzwi otworzyły nam się przed nosem, a w nich stanął niebieskooki blondyn w samej koszulce i bokserkach. Zrobiłam się czerwona jak burak. Kto tak się ubiera by powitać gości, hę !? Blondyn miał na policzkach po trzy blizny przypominające wąsy, był trochę wyższy od Gaar-sensei'a i zgaduje, że był w tym samym wieku. Na jego czole widniała opaska ninjy z Konohagakure, trochę dziwnie wyglądała w połączeniu z bokserkami, ale nie mnie o tym mówić prawda ? Może tak się tutaj nosi ?
- O Gaara ! - zaskoczony blondyn rzucił się na Gaarę-sensei'a. Wszystko byłoby w porządku gdyby nie to, że ów Gaara-sensei potknął się o wystającą deskę z "tarasu" w wyniku czego obaj wylecieli za barierkę i spadli na sam dół. Z drugiego piętra ! Jasna cholera, czy nic im nie jest ?! Szybko wyjrzałam za tą nieszczęsną barierkę. Dzięki Bogu, że Gaara-sensei miał ten swój piasek bo inaczej skończyłby jako naleśnik przygnieciony przez Naruto. Naruto to na pewno zupełnie inny typ niż Sensei. I oni się zaprzyjaźnili ? Przecież oni są jak czarny i biały, idiota i kujon lub ja i "bycie ninją". Kompletnie inni ! Ale mówi się, że przeciwieństwa się przyciągają.
Zbiegłam na dół by w razie czego poskładać ich do kupy lub pobiec po medyka, ale jak zauważyłam wszystko było w porządku. Odetchnęłam z ulgą. Gdy Gaara-sensei zapytał Naruto czy moglibyśmy u niego zostać na noc ten zgodził się z wielkim entuzjazmem. Dziwny koleś, ma za dużo energii. Gdy Naruto zapytał kim ja jestem, powiedziałam mu, że Gaara'sensei jest moim Sensei'em. Naruto był tym tak zachwycony zupełnie jak dziecko które zobaczyło dużego lizaka. Cały czas gadał o tym jak to świetnie i w ogóle i że on sam nadal jest genin'em i te sprawy. Zdziwiło mnie to nie powiem, ale stwierdziłam, że tak naprawdę mnie to nie zbyt obchodzi więc dałam se spokój. Ale gdy weszłam to jego pokoju.... SYF, BURDEL I ŚMIETNIK ! Jak można tak żyć ?! Nie widać podłogi bo pełno śmieci, ciemno, capi stęchlizną, pusta lodówka i brudne ciuchy ! FUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU
Załamałam się.... naprawdę ....
- No, to trochę się sprzątnie i czas na imprezę ! - podekscytował się Śmieciarz, tfu, Naruto. Spojrzałam na niego nie wierząc w jego słowa. Przecież tego nie sprzątnie się nawet za tydzień !
TO BĘDZIE DŁUGA NOC, OJ DŁUGA.

poniedziałek, 26 maja 2014

Rozdział 7 - Wielkie sprzątanie łazienki.

W końcu dotarliśmy do Wioski Ukrytej we Mgle, stąd mieliśmy eskortować klienta do Konohy. Postanowiliśmy zostać tutaj na noc ponieważ zaczynało zmierzchać, dostaliśmy pokój od naszego klienta, pokój ... właśnie, tylko jeden pokój ! A było w nim tylko jedno łóżko ! W każdym razie Gaara-sensei stwierdził, że gdy ukończymy misje, w Konoha-gakure jego przyjaciel załatwi dla nas miejsce do zatrzymania się na noc, by następnego dnia wypoczęciu moglibyśmy ruszyć do domu.
Byłam strasznie wyczerpana po maszerowaniu od portu do wioski, już nie mówiąc jak źle wpłynął na mnie rejs statkiem. Gaaah ! Przecież ja mam chorobę morską ! Całą drogę zielona na twarzy przeleżałam pod pokładem, a Gaara-sensei co piętnaście minut latał w tę i z powrotem załatwiając jakieś papierki, świstki, jedzenie i inne sprawy. A no i co chwilę pytał się mnie czy wszystko w porządku... Od tego jego biegania dostawałam oczopląsu ! Było mi nawet gorzej widząc jak się stara, a jak ja nawalam...
Siedzieliśmy teraz w pokoju. Bez słowa ruszyłam do łazienki by się ogarnąć. Odkręciłam korek i po chwili wanna była pełna wody. Z radością do niej weszłam czując ulgę. W końcu ! W końcu po tym tygodniu nie mycia, biegania, podróży i tych wszystkich rzeczy mogłam się wyczyścić. Życie shinobi'ego jest do bani ! Cały czas na okrągło pot, ból, krew, brud, śmierć, brud, konflikty, brud, misje i brud. Ah ! Zapomniałabym jeszcze o totalnym brudzie i syfie ! Podziwiam te wszystkie kunoichi... trzeba mieć naprawdę stalową wolę, by tak żyć.
Zaczęłam rozmyślać nad naszą misją. Hm... eskortowanie osoby sadzącej kwiaty. Do bani. Normalni gennin'ni biorą misje rangi D, na terenie naszej wioski. Ale nie ! Rzućcie mnie od razu na głęboką wodę, bym się utopiła. Misja rangi C dla początkującego ninjy, czemu nie ?! Przecież to taki banał.
Nagle zdałam sobie sprawę, że siedzę w wannie już od ponad pół godziny. Moja skóra zdążyła się zmarszczyć jak suszona śliwka, a woda zrobiła się letnia. Więc wyszłam z wanny by móc się wytrzeć ręcznikiem.... którego oczywiście nie wzięłam ! Czemu tylko ja jestem taka niekompatybilna ? Już miałam otworzyć drzwi by wyjść po tą ściere, gdy zdałam sobie sprawę, że tam pewnie siedzi i nudzący się Gaara-sensei. Zarumieniłam się jak wielka żarówa. Aż mnie ciarki przeszły, ponieważ nagle zrobiło się zimno. Już miałam po prosić go przez drzwi by podał mi ręcznik, gdy nagle przeszył mnie ból brzucha, zawirowało mi się w głowie i upadłam obok szafki z ... ręcznikami. Ja to mam pecha nie ? Zza drzwi usłyszałam skrzypienie krzesła, nagle rozległo się pukanie i głos Gaary-sensei'a. - Matsuri wszystko w porządku ?
Chciałam powiedzieć coś w stylu " W jak najlepszym Gaara-sensei !", lecz głos ugrzązł mi w gardle, które zaczęło piec niemiłosiernie. Podniosłam się na nogi by móc wyjąć ręcznik i okryć się nim, ale "przerażony" Gaara-sensei, który nie usłyszał żadnej odpowiedzi wtargnął z hukiem do łazienki. Nie wiem czy to możliwe ale zrobiło mi się jeszcze gorzej i byłam jeszcze bardziej czerwona niż wcześniej. Czerwonowłosy nie wiedzący co ma zrobić nabrał do płuc powietrza i stanął w miejscu. Cała jego twarz oblała się rumieńcem pod kolor jego włosów. Nie wiem które z nas było bardziej zażenowane. Pisnęłam i zakryłam się rzeczą, która była najbliżej mnie czyli długą firanką wiszącą przy małym okienku. Szarpnęłam za nią a ta oderwała się od karniszu, dzięki czemu z wielkim CHLUP wpadłam do wanny pełnej wody, kilka doniczek z kwiatami spadło z parapetu, a rzeczy na półce obok wanny jak w dominie zaczęły przewracać się nawzajem przez co wszystkie poleciały na ziemię, lustro, pralkę i toaletę. Kilka flakoników z różnymi płynami potrzaskało się na ziemi robiąc mokrą plamę. A żeby tego wszystkiego było mało Gaara-sensei próbujący mnie złapać poślizgnął się o rozlane płyny i wywrócił. Biedaczek... piasek znów nie zdążył go ochronić. Będzie miał pięknego, wielkiego, wielobarwnego sińca na środku czoła, to pewne. Czemu to jest tak, że ludzie będący w moim otoczeniu narażeni są na jakieś uszczerbki na zdrowiu ? No do diabła, jak to możliwe ?!
Gaara-sensei podniósł się do siadu tureckiego i prawą ręką zaczął masować czoło. Nawet nie wiecie jak zabawne były jego krzywe miny gdy to robił ! Zaczęłam się śmiać. Gaara-sensei spojrzał na mnie zdziwiony, po chwili również zaczął się śmiać. Śmiał się tak głośno ... podejrzewam, że pierwszy raz w życiu.
Choć mam wrażenie, że śmiał się z mojego kalectwa... trochę mnie to dobiło, ale raz się żyje ! 
Reszta wieczoru minęła nam na przygotowywaniu się do snu, kolacji oraz sprzątaniu łazienki... taaaak... WIELKIM SPRZĄTANIU łazienki.

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Rozdział 6 - Hejka Shukaku, miło cię poznać.

Szliśmy, idziemy i na pewno iść będziemy. Jeszcze długa droga przed nami nim dotarlibyśmy do Kraju Wody.
- Matsuri zatrzymamy się tutaj na chwilę.- powiedział Gaara. Zeskoczył z drzewa, usiadł po turecku pod pniem, zamknął oczy i zaczął ... medytować ? Dziwne...
Usiadłam więc naprzeciwko niego, pod drugim pniem. Zaczęłam jeść i pić, w końcu następny postój możemy mieć dopiero w nocy, warto się ubezpieczyć w razie czego. Siedzieliśmy tak dwadzieścia minut... może trzydzieści. To do mnie niepodobne, ale zaczęłam się niecierpliwić. Stwierdziłam iż zobaczę o czym Gaara-sensei tak intensywnie myśli. Skupiłam się próbując wejść w jego umysł. Nic, pusto. Spróbowałam jeszcze raz, tym razem przed oczyma wyskoczyła mi pieczęć, nawet sama nie wiedziałam jaka, nigdy jej nie widziałam. Co teraz ? Co teraz ? Co teraz ?! Z tego co pisało na kartce...wytrzeszczyłam mocniej oczy. Było to coś w rodzaju pieczęci zabezpieczenia umysłu, czy coś tym podobnych. Rany boskie ! Teraz to się wkurzyłam. Nie dość, że nie moge się dostać do jego umysłu, to jeszcze ten kołek siedzi jakby był wbity w ziemię. Mam dość. 
I zerwałam pieczęć. Nagle pojawiłam się w jakimś wilgotnym i śmierdzącym pomieszczeniu. Na przeciwko wielgachnej klatki. Przed klatką, zwrócony do mnie plecami stał Gaara-sensei. Mówił coś, lecz nie słyszałam co. Postanowiłam podejść bliżej. Z każdym krokiem zaczęłam lepiej słyszeć jego słowa, z każdym krokiem widziąłam także, że w klatce chowa się coś ogromnego i strasznego. Ilość złowrogiej chakry buchnęła mi w twarz. Złapałam się za gardło nie mogąc złapać oddechu i upadłam na kolana. Na szczęście Gaara-sensei nic nie słyszał, lub udawał, że nie słyszy. Uspokoiłam bicie serca. Łapiąc oddech zaczęłam się podnosić. Chciałam sie schować lecz... nie miałam za czym, więc stanęłam wryta jak gwóźdź i zaczęłam przysłuchiwać się ich rozmowie.
- Więc, Shukaku, jeszcze czegoś ode mnie chcesz ? - zapytał Gaara-sensei. Jego ton był zimny i ostry.
- Kim jest ta dziewczyna ? - usłyszałam głos. Był straszny, najwyraźniej dobiegał zza klatki. Przeszły mnie ciarki.
- Dziewczyna ? O co ci teraz chodzi ? - zapytał zdziwiony czerwonowłosy. Jego ton się zmienił, naprawdę był zaskoczony.
- Ta, za tobą. - odpowiedziało mu to coś zza klatki. Zobaczyłam wyłaniający się wielki ... palec ? Tylko był cały żółty ? Może beżowy ? W każdym razie wyglądał jakby był z piasku. To na pewno.
Usłyszałam jak Gaara-sama wciąga powietrze do płuc. Zaczął się powoli odwracać w moją stronę. Gdy się odwrócił mogłam zobaczyć jego pełne nie do wierzenia spojrzenie.
- Mat... suri. - zająknął się. Powoli zaczął iść w moją stronę, podnosząc rękę. Nadal w oczach miał ... strach ? Ból ? Może rozpacz i niedowierzanie ?
Tego dnia ponownie zabrakło mi tchu. Nie wiem jak, ale jakimś sposobem wróciłam do swojego ciała. Otworzyłam oczy. Gaara-sensei zaczął się podnosić, otrzepał swoje ciuchy, podniósł wzrok na mnie i znowu zająknął się. - Mat.. suri.
Patrzył na mnie z bólem i rozczarowaniem, ale chyba nie mną, tylko samym sobą.
Przywarłam do drzewa gdy zaczął iść w moją stronę. Znów powoli wyciągnął rękę ku górze.
Na moment wystraszyłam się, zobaczyłam ukłucie bólu w jego oczach. Mój strach złagodniał.
Od teraz patrzyłam na niego z ... może nie do końca z zachwytem (chodź to też, nie mówię też, że wcześniej nie patrzyłam na niego z zachwytem. Zawsze jest zachwycający. Jejku co ja plotę, wracając do tematu...), w moim spojrzeniu krył się respekt.
Przez chwilę się zawahałam, lecz podałam mu dłoń by mnie podniósł. Wstałam, otrzepałam swoje ciuchy. Gdy spojrzałam na Gaarę, ten stał jak zamurowany, w jego oczach skakało coś między szokiem, zdziwieniem, a radością.
Uśmiechnęłam się lekko.

poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział 5 - Odłamki przeszłości, LiczyHrabia i coś strasznego na przyszłość.

- Kogo to ręka ? - zapytałam z przymkniętymi oczyma. Nagle zaczęło się rozjaśniać. - Co... to moja ręka ?
Działo się coś dziwnego, coś co mnie nigdy nie spotkało. Nagle usłyszałam szloch.. albo raczej wycie.
- Kto tam jest ? - zapytałam. Dziwne. Byłam w pełni rozbudzona, a wyglądałam na tak senną. Obróciłam się w stronę źródła dźwięku. To co zobaczyłam .. było chyba jedną z najdziwniejszych rzeczy w życiu.
- Co ja tam robię ? - pytanie samo wyskoczyło mi z ust. Płakałam, ni to siedziałam, ni to klęczałam nad czyimś ciałem. Zaczęłam iść w kierunku "mojego drugiego JA", by zobaczyć nad kim płaczę. Nagle wszystko zaczęło wirować. Osunęłam się w zimną i straszną czerń. Stałam. A może leżałam ? Siedziałam czy może latałam ? Unosząc się w tej bezdennej otchłani usłyszałam kapanie. KAP... KAP...KAP. Były co trzy sekundowe przerwy między tym odgłosem. Nie wiem czemu, ale wydało mi się to ważne. Nastał szum, potem zaczęłam słyszeć głosy, były ciche...lecz robiły się co raz głośniejsze. Gdy w końcu doszło do momentu, gdy mogłam słyszeć każde słowo, całe dokładne zdania, które wypowiadało do mnie COŚ z głębi otchłani... gdy w końcu słyszałam co mówi ... zaczęły pojawiać się przede mną sceny. Ale gdzie tam, nie było w tym nic przypadkowego, były to obrazy z mojego dzieciństwa. Przelatywały mi przed oczyma w szybkim tempie. Raz widziałam siebie trzymającą w małej piąstce lizaka, chodzącą po dachu naszej starej chatki. Mama wtedy stała na dole i na mnie krzyczała. Pamiętam. Po chwili pojawił się obraz z momentu, gdy miałam może sześć lat. Razem z tatą nurkowałam w strumieniu, obydwoje mieliśmy na sobie maski wodoodporne, a pomiędzy nami pływały zielone i czerwone ryby. Obraz znikł, od razu inny zajął jego miejsce. Ja, mama oraz tata, ubrani w piękne białe kimona. Ja niesiona przez ojca na barana i wymachująca ręką na około, gdy tylko przed mymi oczyma pojawiło się coś świecącego, byliśmy wtedy na festiwalu w Wiosce Piasku. Potem ja uciekająca od lecącej katany, tej która zabiła moich rodziców. Później ja u ciotki. Następnie ja wychudzona, w szarych szmatach, czekająca na śmierć. Pojawiło się także kilka obrazów Riko, Ako i Keity. Tego jak wspólnie gotowaliśmy, bitwa na mąkę, czy nocne oglądanie maratonów takich jak: "Jak to jest, gdy młodszy brat chce ci odgryźć głowę ?" lub "LiczyHrabia" - wiecie coś w stylu "Co dzisiaj Hrabia zjadł na śniadanie ? Jedno ciastko, dwa ciastka, trzy ciastka...". Był to program, który miał nauczyć Keitę liczyć, gdy ten był mały. Ale dla mnie to bez sensu, zupełnie jak to, że będę eskortować kogoś kto sadzi kwiaty, bo co niby może liczyć Hrabia ? Lepiej by to brzmiało tak : " Co dzisiaj Hrabia zjadł na śniadanie ? Jednego głupiego wieśniaka, dwóch głupich wieśniaków, trzech głupich wieśniaków"...
Było jeszcze dużo obrazów, niektóre były zbyt osobie, niektórych nie widziałam w ogóle, lub widziałam je, lecz nie wyraźnie. Pojawiło się przebite włócznią ciało Ako. Palące się na stosie ciało Riko. Pocięte na kawałki ciało Keity. I od razu mój żołądek zaczął iść wyboistą ścieżką w stronę mojego gardła. Cudem się powstrzymałam od puszczenia pawia. Na samym końcu pojawiła się scena : Ja, klęcząca nad czyimś ciałem. Płacząca, wyjąca, tarzająca się na wszystkie strony. Dostająca obłędu. Coś takiego mi się nie przydarzyło, dlatego od razu zaczęłam kierować się w stronę "swojego płaczącego JA", by zobaczyć kim jest osoba, przez którą, aż tak bym cierpiała... gdyby jej zabrakło.
Powoli zaczęłam widzieć. Mgła otaczająca moje oczy, która nawiasem mówiąc nie wiem kiedy się pojawiła, zaczęła się rozrzedzać. Ten ktoś miał rude... nie, czerwone, lub purpurowe włosy. Kruchej postury, nie grzeszący wzrostem, lecz na pewno wyższy ode mnie. Miał na sobie purpurową ... szatę ? Tak, można to tak nazwać. Siedzieliśmy (ta druga osoba leżała) na wielkiej kupie piachu. Wszędzie w około było pełno krwi. Z daleka mogłam zobaczyć, ranny oddychał. Usta osoby konającej poruszały się, lecz nie słyszałam co mówił. Podniósł powoli rękę, i dotknął "mojego" policzka. Jego ręka upadła, ( bo z tej odległości mogłam dostrzec, że był to chłopak ). Miałam złe przeczucia. Moje "drugie ja" zaczęło krzyczeć i jeszcze bardziej trząść się i osuwać w spazmach bólu. Lecz ja nie usłyszałam już nic, bo w końcu mogłam dostrzec twarz, osoby umierającej na moich kolanach, a tą osobą był ....
- Gaara-sama ! - krzyknęłam podnosząc się szybko. Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Zachwiałam się i upadłam z powrotem na łóżko.
- Matsuri, nie ruszaj się ! - prawie krzyknął. Można było słyszeć przejęcie w jego głosie, lecz nie bardzo to okazywał. Pomiędzy jego brwiami pojawiła się zmarszczka irytacji. Albo troski ? Współczucia ? Zdenerwowania ? Nie bardzo mogłabym opisać to uczucie.
Gaara-sensei trzymał mnie za ręke. Albo raczej swoją rękę miał położoną na mojej. Zarumieniłam się, gdy to dostrzegłam. Sensei widząc moją reakcję zdziwił się, lecz zaraz po tym zdał sobie sprawę z tego gdzie ma rękę i pośpiesznie ją zabrał.
- Odpoczywaj, i tak mamy środek nocy. Jutro wyruszamy ponownie." - wypowiedział jedną ze swoich najdłuższych wypowiedzi odkąd go poznałam, zgasił lampkę palącą się w namiocie i wyszedł z niego
 już nic nie mówiąc.
Przygryzłam wargę. Nie mogłam mu powiedzieć co mi się przyśniło, zresztą przecież to był tylko głupi sen. Więc czemu czułam tak wielki niepokój ?

poniedziałek, 24 marca 2014

Rozdział 4 - Biedaczek i idiotka.

Obudził mnie szelest liści, był wschód słońca, a ktoś szedł w stronę mojego namiotu. "Kto to może być, cholera jasna, jak śmie mnie ściągać z łóżka o tak wczesnej porze." - nadąsałam się. Nagle moje dąsy zmieniły się w wściekłość, a zaraz potem w przerażenie. "Jakiś ninja... czuje to.. albo jakie inne licho." Szybko zajrzałam do plecaka w poszukiwaniu ewentualnej broni i wyciągnęłam z niego .... patelnię...
"Co to ma być !?" - zapytałam samą siebie zdziwiona. I nagle wszystko stało się jasne... "Keita, zabije cię kiedyś za twoje głupie żarty i za to, że szperasz w moich rzeczach !" Byłam cała czerwona, złość sprawiała, że moje ciało zaczęło się trząść.
Ktoś zaczął rozpinać namiot. Przygotowałam sie do ataku i .... TRACH ! (Chciałabym móc powiedzieć, że w tym momencie kubek upadł mi na klawiature czy coś, ale to jednak nie to... dop.aut.)
Łupłam kogoś z całej siły patelnią w łeb. Okazało sie, że to Gaara, biedaczek... piasek był zbyt wolny by go obronić. Już widziałam jak na jego czole zaczął formować się wielki fioletowo-czerwony siniak.
Po setce "Przepraszam Gaara-sensei" oraz "Nic się nie stało Matsuri". Zapytał mnie. - Po co ci patelnia na misji ? - jego ton nadal był chłodny, twarz miał jak kamień mimo iż przed chwilą prawie go skruszyłam. Ale po mimo wszystko zaniemówiłam. Bo niby co miałam powiedzieć ? " Wykopałam jako skarb" czy może raczej "Brat mi dał bym miała się czym bronić" ? Nagle wpadłam na bardzo błyskotliwy pomysł. - Pomyślałam, że jajecznica na misji byłaby wspaniała.
Spojrzał na mnie jak na idiotkę i w sumie miał rację, bo skąd niby wzięłabym jajka ?
Nagle usłyszałam "Trochę pokręcona..."
Skrzywiłam się na tą myśl. Nie pomyślałabym, że Gaara-sama mógłby tak o niej myśleć. Lecz nagle zdałam sobie sprawę, że to nie był jego głos. Rozejrzałam się... widziałam, coś, głęboko w krzakach... świeciło się.
- Gaara-sensei jesteśmy... - nie dokończyłam, ponieważ mi przerwał.
- Wiem, właśnie w tej sprawie tak wcześnie przyszedłem. Chciałem sprawdzić czy jesteś gotowa do walki.. - szeptał. - ... ale jak widzę uzbroiłaś się tylko w patelnię, więc patrz. Pokaże ci nowe jutsu.
Po chwili można było usłyszeć szelest i krzyk przeciwnika. Piasek wyciągnął go na polanę i owinął się wokół niego jak kokon wokół larwy.
- Mów, po co chmura wysłała cię tu ? - zapytał Gaara, z tą różnicą, że gdyby słowa mogły palić, jego głos w tym momencie wypaliłby dziurę w shinobi Chmury, zupełnie jak trucizna.
Lecz przeciwnik nic mu nie odpowiedział. Sensei wzruszył ramionami. Ścisnął ręce w pięści, wyszeptał coś co brzmiało jak "samba juhu" ...  ? Albo może .. nie to jakoś tak brzmiało. Lecz po chwili powiedział to na głos. - Sabaku kyu !
A ja już wiedziałam co to było za jutsu, szybko odwróciłam głowę, by nie patrzeć na to co miało nastąpić. Usłyszałam krzyk, potem wszystko ucichło. Ziemia zawirowała mi pod nogami, osunęłam sie w czerń. 
Straciłam przytomność.

poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział 3 - Bądź dzielna Matsuri.

"No tak, z wczorajszego treningu nic nie wyszło.". - pomyślałam. Niosąc ciężkie zakupy spożywcze ( których inteligentnie zapomniałam zrobić wczoraj ), szłam w stronę domu. "Jezu jak pomyślę o tym, że zaczęłam gadać do piasku... aż brak mi słów, kompletna klapa i wstyd wypisane na twarzy. I to niby "czytanie w myślach". Gaara-sensei co prawda kazał mi to trenować, bo może się to stać moim atutem... tak, jakoś tak to powiedział. A dzisiaj o zachodzie wyruszamy na moją pierwszą misję... boję się jak szlag, ale co poradzę ?".
Szybko wróciłam do domu. Musiałam się jeszcze spakować oraz zająć Keitą, jest on czasami nieznośny, a Riko i Ako ciągle go ze mną zostawiają... Szczerze, czasami mam go dość, ale po mimo wszystko traktuje go jak brata.
Pierwsze co zrobiłam to poszłam do kuchni rozpakować zakupy oraz zrobić coś do jedzenia.
- Keita ! Co chcesz na obiad ? - krzyknęłam w stronę drugiego pokoju, w którym pewnie jak zwykle siedział.
- Naleśniki ! Naleśniki ! Naleśniki ! Naleśniki ! - od razu wrzeszcząc wbiegł do kuchni i zaczął biegać wokół mnie wykrzykując co chce zjeść.
- Kami - sama ... - westchnęłam. - Nie będę znowu jeść naleśników. Idź pooglądaj bajki a ja zrobię kulki piaskowe i sos.
- Hai Matsuri - nee. - krzyknął radosny nadal wierząc, że dostanie naleśniki, po czym pobiegł tam skąd przybył.
Wszystkie zakupy ułożyłam na swoje miejsca. Kulki piaskowe oraz sos już się robiły więc nie pozostało mi nic innego jak iść spakować się na misję i tak też zrobiłam. Poszłam na górę. Do plecaka włożyłam najpotrzebniejsze rzeczy, a mianowicie : moją broń jouhyou, od której trzymałam się z daleko, gdy tylko się dało, dwie butelki picia, wcześniej przygotowane kanapki, piżamę, czyste ubranie oraz bieliznę, jakieś pieniądze. Zeszłam na dół, by posiedzieć z moim "bratem". Dochodząc do drzwi pokoju, w którym przebywał usłyszałam w myślach : " No i czemu ona nie zwraca na mnie uwagi ? Pytam czemu ? Tak bardzo mi na niej zależy ... ". Nie powiem, zdziwiłam się i to bardzo. Weszłam po cichu do pokoju, tak by Keita mnie nie usłyszał, podeszłam do niego od tyłu, zgłębiając techniki skradania, który na pewno przydadzą mi się na misji, i powiedziałam. - No, to która dziewczyna nie zwraca na ciebie uwagi, młody ? 
Podskoczył ze strachu, wyglądał tak komicznie, że aż musiałam się zaśmiać.
- Nie strasz mnie tak nee-chan ! - krzyknął oburzony.
- No już, wybacz, wybacz, ale nie mogłam się powstrzymać. - znów się uśmiechnęłam.
- Nee-chan ! - krzyknął ponownie.
- No już, mów co to za dziewczyna. 
- Skąd wiesz ? - zapytał podejrzliwie.
- Kobieca intuicja. - odpowiedziałam z uśmiechem. - Gadaj.
- No bo w akademii jest taka dziewczyna, ale ona w ogóle nie zwraca na mnie uwagi, nee-chan ! 
- Powiedz jej co czujesz, proste. A teraz wybacz, bo zaraz spali nam się obiad. - powiedziałam czując zapach spalenizny, po czym szybko wstałam i pobiegłam do kuchni.
Po zakończonym posiłku, pobiegłam szybko po plecak na górę i widząc, że słońce zaczyna już zachodzić wybiegłam z domu z krzycząc. - Keita, powiedz Riko i Ako, że wyruszyłam na misję i że niedługo wrócę !
Nie czekając na odpowiedź z jego strony, pobiegłam pod główną bramę z nadzieją, że się nie spóźnię.
Gdy biegłam w stronę miejsca spotkania nachodziły mnie różne myśli : A co jeśli nie dam rady ? A co jeśli zginę ? Albo spanikuję i przeze mnie ktoś umrze ? A jak mnie ktoś porwie ? 
Jakby nie patrząc do dzisiaj, nie licząc wczorajszego krótkiego treningu, nigdy nie wychodziłam poza naszą wioskę.
W końcu powiedziałam do siebie - Bądź dzielna Matsuri.... ale co jeśli ... oh, zamknij się w końcu. - i dalej biegłam już w ciszy.
Gdy już tam dotarłam, zobaczyłam Gaarę opartego o mury wioski. Podbiegłam do niego i powiedziałam. - Jestem ! 
On nawet na mnie nie patrząc zapytał. - Masz wszystko ? 
- Hai. - odpowiedziałam.
W tej chwili zaszczycił mnie swym spojrzeniem i powiedział. - To ruszamy.
- Hai. - odpowiedziałam raz jeszcze i wyszliśmy poza naszą wioskę w celu wykonania misji.

__________________________________
Ta, rozdział mega nudny ale no xd 
sumimasen XD
~
 http://juu-ni-konoha-kyuubi-no-kitsune.blogspot.com/
http://shika-tema.blogspot.com/
http://jinchuuriki-i-yondaime.blogspot.com/

poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział 2 - Chyba mam rozdwojenie jaźni i nie wierzę własnym uszom.

Hm... dzisiaj miałam się spotkać z Gaarą pod główną bramą, ale oczywiście .... zaspałam. Cholera jasna czy zawsze, gdy mam coś ważnego na głowie muszę na to zaspać ? A Riko i Ako to już mnie obudzić, nie łaska.
Popędziłam do łazienki, oporządziłam się w pięć minut ( hym, nowy rekord) i pobiegłam do kuchni. Gdy otwierałam lodówkę, by wyjąć z niej ser i masło na kanapki, zobaczyłam liścik.

Matsuri,
w środku masz kanapki na misję czy na co tam idziesz, 
wybacz, że nie obudziłyśmy cię lecz miałyśmy nocną zmianę,
Keita jest w szpitalu, ponieważ złamał nogę, dlatego on też cię nie obudził.
Gdy wrócisz, proszę posprzątaj bałagan w pokoju Keity, wynieś śmieci i pójdź na zakupy, bo lodówka świeci już pustkami.
Uważaj na siebie.
Riko i Ako.

 
"Jejku tyle na mojej głowie ..." Szybko wyciągnęłam jedzenie, przysiadłam do stołu i zjadłam je, następnie poleciałam na górę spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i wybiegłam z domu.

Gdy dotarłam na miejsce Gaara już na mnie czekał.
- Przepraszam, ale zaspałam. - wysapałam gdy już do niego dobiegłam.
Spojrzał na mnie z wielkim spokojem.
- Czy mogłabyś ... - zaczął. Po chwili czekania nie wytrzymałam napięcia i zapytałam. - Tak ? 
- ... się więcej nie spóźniać ? - dokończył. Szczerze przyznam, że zrobiło mi się przykro. Dalej się nie odezwałam.
- Łap. - powiedział cicho i rzucił coś w moją stronę. Gdy z trudem to złapałam, spojrzałam na dany przedmiot i przeraziłam się.
- To jest jouhyou, będziemy trenować tą bronią, byś mogła się w każdej chwili obronić lub zaatakować. Noś to zawsze przy sobie. Lecz najpierw zobaczymy jak sobie radzisz z manipulacją chakry. - wypowiedział chyba najdłuższe zdanie odkąd go poznałam. Wyszliśmy poza bramy wioski.
-H.. Hai. - powiedziałam i ostrożnie odłożyłam broń najdalej od siebie, by nie mogła zrobić mi krzywdy.
Gaara wydobył ze swojej grudy trochę piasku.
- Spróbuj z tym. - powiedział cicho.
Stanęłam przy piasku, użyłam całej siły woli, by go poruszyć i ... nic. "Nie będę się zniechęcać, jeszcze raz." Zaczęłam od nowa i ... nadal nic. Wkurzyłam się i kopnęłam piasek, po chwili wleciał mi do oczu. Gaara spojrzał na mnie zdziwiony, lecz nic nie mówił. Westchnęłam. Wzięłam piasek na rękę i zaczęłam do niego mówić. - Wybacz piaseczku, proszę podnieś się, albo nie wiem, polataj ? Zrób cokolwiek !
" Jak dziecko...". Usłyszałam w myślach. Odwróciłam się, tyłem do czerwonowłosego. Znowu to samo. Czy ja popadłam w jakąś chorobę ? To znowu głos Gaary, ciekawe co by się stało jakbym mu odpowiedziała ... a może to moja wyobraźnia ? Eh... zaryzykuje.
- Phi, dorosły się znalazł. - odpowiedziałam odwracając sie z zamiarem zobaczenia jego miny.
Stał oszołomiony, z szeroko otwartymi oczyma patrzącymi na mnie. Nie powiem, speszył mnie jego wzrok, więc zarumieniłam się.
- Matsuri .. ? - wypowiedział nadal w szoku. - Jak ty to ... ? 
- Oh, a więc to jednak twoje myśli... już się bałam, że mam rozdwojenie jaźni. - uśmiechnęłam się smutno.
- No tak, ale jak ? - nadal nie mógł się nadziwić. "Kurde, ten jego wzrok zaczyna mnie już wkurzać... ale... jest słodki."
- No bo ... ja sama nie wiem, to zaczęło się wczoraj, gdy odszedłeś wtedy od stołu... usłyszałam ... - zarumieniłam się jeszcze bardziej. "Kurde, nie powiem mu tego, że to usłyszałam." - em.. nie ważne, ale no nigdy wcześniej nie udało mi się jakoś słyszeć ludzkich myśli i to tak jakoś ... - nie dokończyłam.
- Rozumiem... - zastanowił się, lecz jego twarz przybrała znów ten znudzony wyraz. - Zobaczmy... spróbuj usłyszeć to co teraz myślę, dobrze ? 
Kiwnęłam głową na tak, przełknęłam gule w gardle i mocniej się skupiłam, próbując coś usłyszeć. Od razu dotarło do mnie, "Czy... czy ty słyszałaś ... to ... podziękowanie ... ?". Otworzyłam oczy by na niego spojrzeć, chłopak się zarumienił. (Podejrzewałam, że pierwszy raz w życiu.)
- Tak... słyszałam ... - odpowiedziałam cicho i spuściłam wzrok.
Stanął jak wryty. Zarumieniłam się jeszcze bardziej.
- Matsuri.. jesteś niesamowita. - powiedział.
Nie wierzyłam własnym uszom. Podniosłam głowę. Miał na twarzy lekki uśmiech.
"Nie wierzę..." - pomyślałam.

______________________________
Gomen'nasai, że tak krótko, ale strasznie boli mnie głowa. i te bzdety... zaraz będe robić ćwiczenia na chorą nogę i wgl i nie bardzo mam czas no i wiecie xd

czwartek, 6 marca 2014

*Ogłoszenie.

Eh, więc tak, podjęłam decyzję, iż notki na tym blogu będą pojawiać się co poniedziałek, ponieważ nie wyrabiam się z czasem prowadząc również dwa inne blogi. DZIĘKUJE ZA UWAGĘ. Jeśli w dany dzień notka się nie pojawi, na pewno napiszę coś, lub termin jej dodania.


 http://shika-tema.blogspot.com/
 http://jinchuuriki-i-yondaime.blogspot.com/
Tori Zeke.

środa, 5 marca 2014

Rozdział 1 - Szara przeszłość, dylemat i najlepsza rzecz jaką usłyszałam w życiu.

Aaaeem... Podniosłam sie z łóżka. No tak, czekał mnie dziś dosyć wyczerpujący dzień. Hm... w końcu pierwsza lekcja. Osobiście nigdy nie poszłabym tam z własnej woli, ale jednak ostatnie wydarzenia mnie do tego zmusiły. Chciałam w końcu być silna, pokazać ludziom, że się co do mnie mylili. A zresztą tu nie chodziło tylko o ludzi. Chciałam udowodnić to przed samą sobą. Któregoś dnia stanąć przed lustrem spojrzeć na siebie jak na twardą babę... a nie jakiegoś wypłoszka. I tak czy siak, musiałam chronić swój dom. Szczerze, nie wiem jak to będzie. Jakby nie patrzeć to cholernie boję się broni. No cóż, nie każde dziecko musi patrzeć jak zabijają jego rodziców. I wtedy zaczął się mój koszmar, uświadomiłam sobie, że jestem samotna. Niedługo po tych strasznych wydarzeniach, zaopiekowała się mną ciotka. Na początku wydawała się normalna, lecz po jakimś czasie zaczęła mieć mnie gdzieś, i to dosłownie. Dostawałam szału, płakałam, cierpiałam, zadawałam sobie pytanie, po co żyje.
Po jakimś czasie ciotka zmarła. Zostałam sama. Przez pół roku musiałam myśleć o samej sobie, i o tym jak mam przeżyć. Trzynastoletnia, czy tego chciałam czy nie, stałam się odpowiedzialna, dziecięce lata się skończyły, stałam się mini-dorosłą. Było ciężko, ale musiałam sobie radzić. Dziecku takiemu jak ja nikt nie chciał dać pracy, więc często żebrałam od przechodniów na targu. O dziwo, nikt z ludzi nie zwracał uwagi na to, że mieszkam sama. Chociaż jakby się nad tym zastanowić, nie tylko ja miałam takie kłopoty. I gdzie było to życie o którym marzyłam ? Ludzie otaczający mnie stali się niewidoczni. Nie miałam nikogo z kim mogłabym porozmawiać, wypłakać, pobawić, wyżalić się. Nic, zero, kompletnie do dupy.
Wkrótce poznałam starszą ode mnie o trzy lata Riko, jej młodszą bliźniaczkę Ako i ich pięcioletniego brata - Keita. Mieli podobny problem do mojego. Ich rodzice zmarli i nie miał kto się nimi zająć. Więc zamieszkaliśmy razem. Stali się dla mnie nową rodziną. Niedawno Riko i Ako znalazły dobrą pracę, ja natomiast chodziłam do szkoły, robiłam zakupy i zajmowałam się Keitą. Zawsze chciałam mieć rodzeństwo i w końcu znalazłam ich.
Więc, wracając, dziś miałam pierwszy trening. Jakieś rodzeństwo dostało nakaz trenowania nas, ponieważ wiosce brakowało shinobi'ch. Gdy w naszym państwie pojawi się nowa ranga Genin'ów , na pewno będzie lepiej.
- Udowodnię wszystkim, że nie jestem zwykłym tchórzem. - powiedziałam wychodząc z domu.

Gdy dotarłam na ustalone wcześniej miejsce, zobaczyłam grupkę osób. Pod zbrojownią, o ścianę oparci stali nasi nowi nauczyciele. Hm.. na pierwszy rzut oka wyglądali bardzo młodo i w sumie tak było. Byli to dwaj chłopcy i jedna dziewczyna. Chociaż, jedeno z nich się wyróżniało, miało dosyć niepowtarzalny wygląd - czerwonę włosy i jasne zielone oczy, w sumie to morskie. Na czole nad lewym okiem miał tatuaż, który głosił - miłość. Zrobiło mi się gorąco.
- Patrz ! To Gaara, tata mi mówił, że to ten potwór ! - pisnął ktoś w tłumie wskazując na czerwonowłosego.
A więc to jest Gaara ? Pamiętam jak mama mi o nim opowiadała, gdy byłam mała. Czasem spotykałam go nad jeziorem, bądź co bądź, ale bardzo lubiłam tam chodzić. Zawsze był sam, wydawał się taki smutny i opuszczony. Nie dziwi mnie to, ludzie na tym świecie są rasistami i robią zwykle to, co jest im na ręke, a przecież z przyjaźni z potworem, nigdy nie wychodzą dobre rzeczy. Ale ja jestem inna, zawsze chciałam do niego podejść i się zaprzyjaźnić, lecz nie miałam odwagi.
- Słuchajcie. - zaczęła jasnowłosa dziewczyna, siostra Gaary. - Od dzisiaj możecie się u nas szkolić. Macie również możliwość wybrania nauczyciela.
Szczerze miałam straszny dylemat. Wszyscy szli albo do tej blondynki albo do tego drugiego chłopaka w dziwnym przebraniu. Wiedzieli, że Gaara jest z nich wszystkich najsilniejszy, lecz po prostu się go bali. A ja zdecydowałam się być jego uczniem. Podeszłam nieśmiało do stołu przy, którym stał. Bałam się, i to cholernie. Bałam sie jego reakcji, tego co zrobi lub powie. Słyszałam, że zabijał ludzi dla czystej przyjemności. Nie wiem czy to plotki czy fakty, ale miałam zamiar sama się przekonać.
- Przepraszam ? - powiedziałam nieśmiało podchodząc do niego. Spojrzał na mnie, a ja stanęłam w miejscu. Gula w moim gardle zaczęła rosnąć. Postanowiłam się opanować i zacząć jeszcze raz. Przełknęłam gulę i podeszłam bliżej.
- Tak ? - zapytał sucho. Nadal nie zmieniał wyrazu  twarzy, kurde szczerze przyznam, że czułam się jakby mnie sparaliżował. Reszta ustawiła się i patrzyła to na mnie to na Gaarę. Nie wierzyli własnym oczom.
- Właściwie to ... ja.... chciałam abyś mnie trenował ! - prawie krzyknęłam. Stanęłam na baczność i zasalutowałam mu. Jak teraz o tym myślę, to przyznaje, że było to głupie i śmieszne, ale nigdy nie wykazałam się jeszcze taką odwagą. Spojrzał na mnie zdziwiony, po chwili opanował mimikę twarzy i zapytał. - Jak masz na imię ?
- Matsuri. - odpowiedziałam nadal stojąc z ręką przy czole. Skinął lekko głową co miało oznaczać, że się zgadza. Podeszliśmy do stołu z broniami. Miał mi na początek wytłumaczyć, która broń jest od czego, a ja naprawdę nie chciałam tego wiedzieć. Zaczął tłumaczyć. Mówił strasznie monotonnie, a jeśli dochodzi do tego niechęć słuchania o tym wszystkim.... Wyszło na to, że słuchałam go jednym uchem. Po chwili zmienił jednak intonację i jego słowa w końcu dotarły do mojego mózgu.
- W sumię bezsensowne jest to, że cię tego uczę, wszystko okazuje się później, ale jakieś podstawy muszą być.
Podał mi broń do ręki. Rodzice... rodzice. Patrzyłam na swoją ręke i przedmiot, który w niej trzymałam ze strachem. Zrobiło mi się nie dobrze. Chyba było to widać ponieważ Gaara zapytał... - Wszystko w porządku ?
- Tak. - skłamałam. Nagle nogi ugięły się pode mną. Gdyby nie czerwonowłosy leżałabym na ziemi jak długa.
- Coś mi się nie wydaje. - powiedział nadal z tą swoją kamienną twarzą.
- Po prostu nie zjadłam śniadania. - znowu skłamałam. Postawił mnie do pionu i puścił.
- Dzisiejsza lekcja skończona, bądź jutro pod główną bramą o 7. - powiedział, odwrócił się w drugą stronę i poszedł.
- Hai. - odpowiedziałam cicho. Również się odwróciłam i poszłam w stronę swojego domu. Już miałam iść gdy usłyszałam "Dziękuje Ci Matsuri." Szybko się odwróciłam, Gaara był już przy swojej siostrze i bracie. Nie mógł tego powiedzieć, a jednak to był jego głos. Zabrałam swoje rzeczy i pobiegłam w stronę domu. "A może to były jego myśli ?" - pomyślałam tylko.

______________________________________________
http://jinchuuriki-i-yondaime.blogspot.com/
http://shika-tema.blogspot.com/
zapraszam również.
proszę o komentowanie, odwiedzanie, czytanie i udostępnianie. z góry dziękuje.

wtorek, 4 marca 2014

Witam !

Blog ten poświęcony jest Gaarze i Matsuri.
Jako, że jest to jeden z moich ulubionych paringów i dlatego, że jest o nich bardzo mało blogów, postanowiłam pisać o nich.
Nazywam sie Tori Zeke, miło was poznać.
Tutaj jest jeszcze mój drugi blog.  http://shika-tema.blogspot.com/ - zapraszam serdecznie !
Myślę, że niekiedy pojawi się trochę Hentai.
Pierwsza notka, już jutro !
PS. zakochałam się w tym zdjęciu *o* <3