piątek, 29 maja 2015

Rozdział 13 - Nieprzespana noc.

Ciemność. Widziałam ciemność. Gdzie ja jestem ? Poruszyłam ręką i poczułam słodki zapach. Powoli zaczęłam otwierać oczy, lecz nagle oślepiły mnie promienie zachodzącego słońca. Gdy przyzwyczaiłam się do jasności zaczęłam lepiej widzieć. Nie byłam u siebie w domu, więc gdzie ... ? 
Moment. JA NIE BYŁAM U SIEBIE W DOMU ! Zaczęłam panikować i szybko wyskoczyłam z czyjegoś łóżka. Zmroczyło mnie lekko i prawie upadłam. Musiałam podtrzymać się o fotel stojący obok. Zaczęłam powoli iść w stronę drzwi. Gdy już miałam je otworzyć usłyszałam głosy i kroki więc zaczęłam słuchać.
- ... nie będzie go w domu przez kilka dni. Chmura znowu sprawia nam problemy. Zaraz wyruszam mu pomóc w kolejnej próbie negocjacji, więc będziesz sam w domu. - powiedział damski głos. Znałam go, lecz nie mogłam sobie przypomnieć do kogo należał. W odpowiedzi nie usłyszałam ani słowa. Kroki zbliżały się do drzwi więc szybko wskoczyłam do łóżka udając, że nadal jestem nieprzytomna. Drzwi otworzyły się, a ja uchylając powieki zobaczyłam, że do środka wszedł Gaara-sensei niosąc talerz z jedzeniem dla mnie. Więc to był jego dom ? Co ja tu robię ?
Zaczął zbliżać się w stronę łóżka, a ja starałam się zachowywać normalnie - jak osoba nieprzytomna. Niestety nic nie mogłam na to poradzić, ale cała się spięłam.
Chyba to zauważył, ponieważ odezwał się. - Wiem, że już nie śpisz Matsuri.
Tsk. Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego speszona. Podał mi talerz z jedzeniem po czym zapanowała głucha i niezręczna cisza. Żadne z nas nie wiedziało co powiedzieć. Wkurzyłam się więc odezwałam się pierwsza. - Czemu leżę w twoim łóżku ?!
No tak, głupie pytanie. Ale ... Chwilunia. Jeśli ja przez cały ten czas spałam w łóżku Gaary-sensei'a to on nie miał gdzie spać. Czy robił mi coś gdy byłam nieprzytomna ...? Nieeee, niemożliwe... Chyba.
- Czy my ... ? - zapytałam zawstydzona do granic możliwości.
- Nie ! - aż krzyknął. - Zemdlałaś ! U ciebie w domu nikogo nie było więc pomyślałem...
- Ah tak... - westchnęłam z ulgą, lecz nadal byłam zawstydzona.
- Pamiętasz coś z wczoraj ? - zapytał poważnie.
- Taaaak... Pamiętam, że Gaara-sensei mnie szukał, a potem ten natłok... - nagle zdałam sobię sprawę z tego, że mam nową zdolność. Więc to nie były tylko urojenia.
- Natłok czego ? - jego pytania robiły się coraz mniej wygodne. Nie chciałam mu mówić o tej zdolności. Mam wrażenie, że gdybym powiedziała coś by się zmieniło... i to na gorsze. Niektórych rzeczy lepiej jest nie wiedzieć.
- Natłok owadów w powietrzu ! - skłamałam. A on to wyczuł, lecz nie pytał dalej. Szanował moją prywatność. Nagle zmieniłam temat. - Po co Gaara-sensei mnie szukał ?
- Chciałem ci oznajmić, że wyruszamy na misję, ale cóż... w takim stanie chyba nie dasz rady. 
- Dam radę ! - krzyknęłam oburzona i aż podskoczyłam. 
- Matsuri nie forsuj się. Nie musimy wyruszać od razu. Odpocznij trochę. Zostań u mnie w domu, żebym mógł cię mieć na oku. - powiedział, a ton jego głosu nabrał smutnego wyrazu.
- Nie, nie, nie. Nie mogłabym, aż o tyle prosić. - odparłam od razu choć w środku krzyczałam sama do siebie "Taaaaaaaak!".
- To żaden kłopot. Mojego rodzeństwa nie ma. A u ciebie nie ma nikogo. Z tego co wiem ludzie, z którymi mieszkasz są aktualnie poza wioską w sprawach finansowych.
- To nie są zwykli ludzie. To moja rodzina. - powiedziałam oburzona. - Co z Keitą ?
- Wyruszył z siostrami. - odpowiedział.
- Nawet jeśli ... nie mogłabym o tyle prosić. Naprawdę nie chcę być kłopotem. - odparłam jednak trochę smutna. Jakby nie patrzeć to pewnie poradzę sobie sama, zawsze sobie radziłam...
- Po raz kolejny powtarzam, że nie jesteś kłopotem. Co więcej będzie milej mieć kogoś z kim można porozmawiać. - zawstydził się.
Oniemiałam. Pokiwałam tylko głową w górę i w dół zgadzając się.
Nagle zdałam sobie z czegoś sprawę. - Ile dni spałam ? 
- Trzy. - odpowiedział.
Szczena opadła mi do podłogi. - Przecież Riko i Ako się o mnie martwiły ! 
- Powiedziałem im, że jesteś u mnie, ponieważ źle się czujesz. 
Oooo, nawet nie zdałam sobie sprawy z tego, że powiedziałam to na głos. Ledwie zarejestrowałam jego odpowiedź.
-  Gdzie Gaara-sensei spał jeśli ja zajmowałam łóżko ? - zapytałam zdziwiona. Źle poczułam się z tym, że nawet nie miał się gdzie położyć.
- Ja nie sypiam.
Fakt.
- Wie Sensei o co mi chodzi ... - odparłam tylko.
- Jeśli czułem się zmęczony kładłem się obok ciebie. - poczerwieniał cały na twarzy mówiąc to.
Spaliłam buraka i zaczęłam się jąkać.
- Przepraszam jeśli to jakiś problem, już tak nie zrobię. - powiedział zażenowany.
Nagle fala smutku zalała mnie jak deszczówka. To był jego smutek. Aż mnie coś w sercu zakuło.
- Nieee... To nie problem. - uśmiechnęłam się lekko nadal się czerwieniąc. Zrobiło mi się strasznie gorąco.
Gaara-sensei aż wyprostował się zdziwiony. Uśmiechnął się lekko i wstał z krzesła idąc w moją stronę po czym położył się obok mnie. Przykrył nas oboje kołdrą i szepnął. - Tak więc dobranoc Matsuri.
Było już ciemno, więc nie mogłam zobaczyć jego zaczerwienionej twarzy. Ale wyczuwałam jego zawstydzenie i o dziwo radość. Leżałam odwrócona do niego plecami i czułam jego ciepły oddech na moim karku. Miałam nadzieje, że nie wiedział jak bardzo jestem zdenerwowana. 
Chyba nie muszę mówić, że nie spałam nic, a nic przez całą noc ? 

środa, 20 maja 2015

Rodział 12 - Kolejna porąbana zdolność.

Od czasu wypadku na polu treningowym bardzo mało ze sobą rozmawialiśmy. Widac, że Gaara-sensei bardzo stara sie mnie unikac, a gdy już mamy trening, mówi tylko o rzeczach z nim związanych. Natomiast ja staram się mu nie narzucac dlatego również bardzo mało się odzywam. 
Dla odmiany dzisiaj Riko i Ako miały wolne, dlatego wybrały się z Keitą na plac zabaw, a potem na zakupy. Dzisiaj mogłam sobie spokojnie poodpoczywac, i gdybym nie była tak zdenerwowana tą sprawą z Gaarą-sensei'em to pewnie rozlegiwałabym się na kanapie. Nie mogłam usiedziec w miejscu, więc postanowiłam iśc pomóc w sklepie u Babci. Ah, tak naprawdę to nie jest moja Babcia... w końcu nie mam rodziny. Chodzi o to, że gdy przez pewien okres czasu mieszkałam sama bez grosza przy duszy, właścicielka tego sklepu często mnie dokarmiała lub dawała stare ciuchy po swoich wnuczkach. Dlatego przywykłam do nazywania jej Babcią. Niestety opatrzność tak chciała, że moje prawdziwe babcie zmarły przed moimi narodzinami, dlatego tak je sobie wyobrażałam. 
Dotarłam do sklepu i weszłam do środka. Od razu zabrzęczał dzwoneczek, który oznaczał nadejście nowego klienta. Z pokoju obok wybiegła właścicielka krzycząc "Witam". Babcia była kobietą przy kości, z siwymi włosami spiętymi z tyłu w koku, w okularach i fartuszku w kwiaty, a sam sklep był w połowie kwiaciarnią, a w połowie miejscem gdzie można zakupic różne rzeźby lub rzeczy z porcelany.
- Czeeeść Babciu, przyszłam zapytać czy nie potrzebujesz w czymś pomocy. - powiedziałam stojąc w przejściu i ładnie sie uśmiechając.
- Oooh ! Mo-ja kochan-a Matsu-tsu ! - krzyknęła ucieszona staruszka. Nic się nie zmieniło. Nadal się jąka. Miała już tak gdy spotkałam ją za pierwszym razem. No tak.... w sumie to nadal nie dowiedziałam się czemu mówi na mnie Matsu-tsu, no, ale tak już zostało. - Mog-łabym cię proo-sić o zanie-siesienie tej pacz-uszki do biura Kaze-kage ?
- Oczywiście, że tak ! - powiedziałam i wzięłam paczkę do ręki. Biuro znajduje się w samym środku naszej wioski co oznacza, że jest bardzo daleko od tej kwiaciarni. Nie pozwoliłabym, aż tyle chodzić staruszce, zwłaszcza, że droga cały czas prowadzi pod górę.
Wybiegłam ze sklepu podskakując. Stwierdziłam, że przyda mi się trochę ruchu, a o dziwo bieg sprawiał mi radość. Pozwalał rozładować buzujące we mnie emocje.
Dotarłam na miejsce w rekordowym tempie. Normalnie zajęłoby mi to z godzinę, ale byłam już pod biurem w niecałe dwadzieścia minut. Weszłam do środka i oczywiście nie byłabym sobą gdybym po drodze na kogoś nie wpadła. Osobą tą okazała się siostra Gaary-sensei'a. Ciągle nie mogłam zapamiętać jej imienia. Tesari ? Turi ? A może jednak Timawari ? Eh... jestem do bani.
- Oh ! Przepraszam ! - od razu odskoczyłam i krzyknęłam.
- Ah tak, Matsuri tak ? - zapytała blondynka gdy tylko złapała równowagę.
- Um... tak. - odpowiedziałam speszona. Skąd ona zna moje imię ?
- Gaara dużo o tobie opowiadał. I jeśli się nie myle jakieś dwie godziny temu poszedł cię szukać. - uśmiechnęła się. O raaaany... jak pięknie się uśmiechała... cud...
- Naprawdę ?! - krzyknęłam zdziwiona. Co on mógłby ode mnie chcieć w wolny dzień... - To ja już lecę ! Do widzenia !
Szybko wbiegłam do biura, zostawiłam paczkę nic nie mówiąc i wybiegłam, a zdziwiony pracownik tylko krzyknął za mną coś niezrozumiałego.
Zaczęłam poszukiwania Sensei'a. Obleciałam całą wioskę wzdłuż i wszerz, ale nigdzie nie mogłam go znaleźć. Zaczęło już zmierzchać, a ja miałam zamiar wracać już do domu. Wyczerpana i smutna weszłam po drodze do sklepu Babci, by powiedzieć, że dostarczyłam przesyłkę i że jutro znów przyjdę w czymś pomóc.
Weszłam do środka i stanęłam jak wryta. Przy ladzie stała Babunia żwawo rozmawiając sobie z ... oczywiście nikim innym jak Gaarą-sensei'em !
- Ooo Matsu-tsu już jest-eś ! - krzyknęła radośnie staruszka.
- Taaak, dostarczyłam przesyłkę, a potem zwiedziłam wioskę, ponieważ usłyszałam, że ktoś mnie szuka. - rzuciłam znaczące spojrzenie Sensei'owi, a ten w odpowiedzi lekko się uśmiechnął. - Jutro również wpadnę pomóc ! - powiedziałam i szybko wyszłam na zewnątrz. Oczywiście Gaara-sama wyszedł od razu za mną miło żegnając się z Babunią.
Zaczęłam iść szybko w stronę mojego domu, a Sensei próbował dotrzymać mi kroku.
- Zatrzymaj się. - powiedział tym swoim zimnym tonem, a ja stanęłam jak sparaliżowana i odwróciłam się by spojrzeć mu w twarz. - Chciałem przeprosić cię za moje ostatnie zachowanie, ale nie wiedziałem jak. Nigdy nikogo nie przepraszałem, a denerwowałem się i to strasznie, bo widziałem, że mnie unikasz.
Oniemiałam. Ja ? Że niby ja ?! Ja miałabym go unikać ?! Chyba raczej na odwrót !
- Nie unikałam Sensei'a. To raczej Sensei unikał mnie, a ja czułam się dziwnie z tym faktem. Sama nie wiedziałam co mam mówić.
Szok wymalował się na jego twarzy, ale tylko na chwilę. Zaraz potem znowu pojawiła się ta jego specyficzna maska.
- Nieważne. Chciałem ci powiedzieć tylko, że bardzo przepraszam, że... zrobiłem coś tak dziwnego. - speszył się.... a ja za to posmutniałam, sama nie wiem czemu. Chyba było widać mój zawód wypisany na twarzy, ponieważ od razu zapytał. - Czy coś nie tak ?
- Nieee... wszystko w porządku, tylko ...
- Tylko ? - zapytał podnosząc brew do góry w geście zdziwienia.
- Tylko nic... niech Sensei zapomni. - uśmiechnęłam się sztucznie.
- Miałem taki zamiar. - również lekko się uśmiechnął, ale miałam wrażenie, że jego uśmiech jest równie wymuszony co mój. Naprawdę nie potrafię go zrozumieć...
Zaczęliśmy w ciszy iść w kierunku mojego domu. Chyba Gaara-sensei miał w planach odprowadzić mnie pod samo mieszkanie, co nie powiem, zdziwiło mnie trochę.
- Więc... czemu Matsu-tsu ? - zapytał i parsknął cicho śmiechem.
- To wcale nie jest śmieszne... Nie chcę o tym rozmawiać. - odpowiedziałam sucho i zaczęłam iść dalej przed siebie.
Nagle zalała mnie fala uczuć.... Co zdziwiło mnie, bo to nie były moje uczucia.
Smutek. Zażenowanie. Strach. Zawód. Minimalna ilość radości... oraz... Miłość ? Nie znam tego uczucia, ale serce zaczęło mi walić milion razy szybciej.
Przystanęłam zdziwiona i przytłoczona ilością tych uczuć. Miałam ochotę to jakoś skomentować, ale w ostatniej chwili ugryzłam się w język. Gaara-sensei zdziwiony również stanął w miejscu i zapytał. - Czy coś nie tak ?
- Wszystko w porządku. - skłamałam i chyba to wyczuł, bo zrobił zbolałą minę, a przynajmniej tak to wyglądało. Zalała mnie jeszcze większa fala smutku, aż zgięłam się w pół.
Super. Do listy moich zrąbanych zdolności można dodać umiejętność ... odczuwania uczuć innych.
- Matsuri co się dzieje ? - Sensei podszedł do mnie szybko i objął mnie ręką.
- Nic, a nic. Po prostu mało dzisiaj zjadłam. - nie chciałam mu powiedzieć tego, że czuje to co on.
Teraz czułam zmartwienie wymieszane z troską.
Nie mogłam. Nie wytrzymałam. Nie potrafiłam tego znieść.
Osunęłam się w ciemność.

...

Ekhm... Witam ponownie po roku mojej nieobecności.
Dużo się działo przez co w ogóle nie mogłam dodawać notek.
Bardzo was przepraszam...
Naszło mnie na reaktywację bloga.
Na pewno nie dam rady reaktywować wszystkich czterech.... ale myślę, że na razie z jednym sobie poradzę.
Wszystko zależy od tego czy wy chcecie ...
Nawet nie wiecie jakie to jest okropne uczucie... Czytać swoje własne notki i wpisy jeszcze raz, by przypomnieć sobie o czym się pisało ...
Naprawdę jeszcze raz przepraszam i czekam na propozycję ...
Zeke Tori.